Pierwsza komunia święta - wspomnienia
Mamy maj, a więc sezon komunijny w pełni. Jak wyglądała ta uroczystość w dalekiej przeszłości? Wydaje się, oglądając stare zdjęcia, że niewiele różniła się od współczesnych - czy na pewno?.
Posłuchajmy zatem bezpośrednich relacji z pracy pani Magdaleny Chmielik "Obraz życia społeczno-kulturalnego mieszkańców Wilkołaza w świetle dokumentacji fotograficznej Jana Żytka".
Najwcześniejsza jest opowieść dotycząca początku lat 30. pana Stanisława Gałęzowskiego (ur. w 1923 roku):
Komunia… to wtedy to tak nie przestrzegali. Jak ja na przykład to poszedłem, jakoś to było, że nie poszedłem razem z dziećmi. Tylko później dopiero za jakiś tydzień, dwa, poszedłem do spowiedzi i komunii. Ale to ja nie pamiętam, żeby były takie nauki przed komunią jak teraz. Mnie to siostra, krowy śmy paśli na drodze i nauczyła mnie jak to się spowiada. A na te nauki to ja nie chodziłem, nie pamiętam żebym chodził. Raz w roku, raz [była Komunia Święta]. Był wyszczególniony taki czas. Ale o tu jak myśmy pamiętam, to czegoś ja nie poszedłem razem z dziećmi i ta: Sabina Stefankowa […] to jakośmy żeś nie poszli we troje czy we czworo i później na religie ksiądz przyszedł. I kto nie był. I musieliśmy przyjść do spowiedzi w niedziele.[…] Rodzice i rodzice chrześnic uczestniczyli
Pan Stanisław Baran wspomina ostatnią uroczystość przed wybuchem wojny (zdjęcie nr 1):
Do komunii przed wojną w 1939. Wówczas ksiądz Mańkowski był chory i był zastępował go kapelan wojskowy. Nas aby do Komunii nauczył jak przystępować. Do Komunii i do spowiedzi. A później śmy chodzili i śpiewali wokół kościoła. Jeszcze pamiętam zwrotkę: Ręka w rękę, ramię w ramię, a pośrodku nasze lanie. Bo ksiądz Mańkowski czy był chory czy coś. Coś to było z nim. A to był taki wojskowy kapelan. Fajny ksiądz taki był. W 39. roku był, u Kumunii byłem. Ale w ten czas Komunia. Komunia to tylko była: ubrałem się, poszedłem do Komunii, żadnych uroczystości nie było tak jak dzisiaj.
Pani Teodozja Stepień przystąpiła do pierwszej komunii pod koniec II W.Ś. (zdjęcie nr 2):
8 czerwiec 1944 rok. Lało jak z wiadra. Sąsiad wiózł swoją siostrę i nas z mamą zabrał. Dojechaliśmy do szosy. Przywieźli Niemcy dwa samochody tych pasiaków do roboty na szosie. Mama poznała tego Stacha Kołtuna. Tego Jóźka ojca. Mama go poznała i jak on stanął, to mamę też chyba poznał. Bo stanął i patrzył. Ale jakeśmy z kościoła wyszły, ten deszcz troszkę nadstał ale już ich zabrali. Bo to bardzo lało. Ja miałam 10 lat. To w ten czas szły dzieci jak teraz, za 10 lat. I mąż też mówi, że za 10 on szedł. On starszy przecież ode mnie dwa lata. Ksiądz Mańkowski był proboszczem, a taki ksiądz Dudek był wtenczas wikariuszem, on nas przygotowywał do Pierwszej Komunii. Ksiądz Dudek. Jan Dudek. No i tu siedzą (zdjęcie nr 2): nauczyciel pan Bownik, i obaj księża, i już nie pamiętam jaki to był dyrektor szkoły, bo Mydlarz to już zabity był. Bo później to Warchołówna była. Bownik też trochę był kierownikiem.
W latach powojennych ta uroczystość była i jest nadal okazją do rodzinnych spotkań w większym gronie. Zjeżdżają ciotki, wujkowie, dalsi krewni. A dla dzieciaków to pierwsza taka wielka "własna" uroczystość - chyba wszyscy pamiętamy ten dzień, w którym byliśmy w centrum zainteresowania.
Dołączone fotografie pochodzą z archiwum Jana Żytka oraz moich rodzinnych. Widać, że moda niewiele się zmienia, ale fryzury chłopaków owszem. Może jeszcze krótkie spodnie i podkolanówki byłyby dziś nieco ekstrawaganckie