Błogosławiony kardynał Wyszyński w Wilkołazie
12 września 2021 roku w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie odbyła się beatyfikacja kardynała Stefana Wyszyńskiego oraz matki Elżbiety Czackiej. Postaci Prymasa Tysiąclecia nie trzeba przedstawiać, ale mało kto wie, że kardynał odwiedził Wilkołaz w ramach wizytacji biskupiej 9 czerwca 1948 roku.
Była to zwykła wizytacja biskupia w czasie trwającej od 1946 do 1948 roku posługi biskupiej Stefana Wyszyńskiego w Lublinie. Zwykła i niezwykła, ponieważ to pierwsza po wojnie wizytacja w podlubelskich parafiach. Dla mieszkańców to wyjątkowa uroczystość i święto.
Wyraz temu dał Zygmunt Janczarek w swoim wspomnieniu zamieszczonemu na łamach wydawanego niegdyś pisma parafialnego „Źródła”. Oprócz oczywistego tematu warto zwrócić uwagę na fragment dotyczący obrazu Matki Boskiej wiszącego w głównym ołtarzu. Według Władysława Zielińskiego - autora artykułu Kościół w Wilkołazie z Tygodnika Ilustrowanego z 1868 roku - obraz ten wisiał wtedy w bocznej kaplicy, która w latach dwudziestych XX wieku została rozbudowana do obecnej postaci. Być może po remoncie kościoła obraz został wyniesiony z kościoła i musiał czekać do wizyty bł. kardynała Wyszyńskiego na powrót do wilkołaskiej świątyni.
Oczywiście sama wizyta miała bardzo uroczysty charakter, ale nie zapominajmy jakie to były czasy: publiczne wyrażanie religijności było zwalczane przez ówczesne władze. Z pracy pani Magdaleny Chmielik dowiadujemy się, że:
Podczas wizyty księdza biskupa Stefana Wyszyńskiego w roku 1948 strażacy za uczestnictwo w orszaku powitalnym byli represjonowani. Zakazano im noszenia mundurów podczas uroczystości religijnych. Problem ten rozwiązali, zakładając stroje ludowe (sukmany i rogatywki)
A oto co zapisał Zygmunt Janczarek:
Wizytacja Jego Ekscelencji Biskupa Lubelskiego Stefana Wyszyńskiego w parafii Wilkołaz odbyła się w dniach 7, 8 i 9 czerwca 1948 roku. Była to pierwsza wizyta biskupa po II wojnie światowej, dlatego parafia przygotowała się z entuzjazmem. Zorganizowano banderię konną i rowerową. Banderia konna liczyła około 400 koni i podzielona była na szwadrony według maści koni. Całością dowodził Jan Bednara z Wilkołaza III (wójt). Około 50 koni było siwych i szpaków, a jeźdźcy ubrani byli w błękitne wilkołaskie sukmany oraz czapki rogatywki. Na przedzie jechał Stanisław Obyć a w pierwszej czwórce jechali między innymi Stefan Gałęzowski, Józef Daniel z Wilkołaza II. Po nich prowadził szwadron na około 90 koniach karych Józef Chmiel z Wilkołaza I - ułan z Krzemieńca. Bardzo ładnie prezentowali się bo byli ubrani w spodnie do butów, białe koszule z przewieszonymi przez ramię biało-czerwonymi szarfami. Następny szwadron liczący ponad 100 koni gniadych i skorogniadych prowadził Jan Kuśmierz z Wilkołaza III ułan z 12 Pułku Ułanów Podolskich z Krzemieńca. Kolejny szwadron na koniach maści kasztanowatej prowadził Ludwik Jankowski z Wilkołaza III ułan z 24 Pułku Ułanów im. Stanisława Żółkiewskiego z Kraśnika, tych było najwięcej bo około 150. Dowódcy szwadronów mieli biało-czerwone chorągiewki, jak również niektórzy ułani.
Banderia wyjechała po biskupa na tak zwaną Białą Górę, obecnie dom leśniczego. Jan Bednara rozstawił część banderii parami na poboczu szosy na północnym zboczu góry (od strony Lublina tylko oni byli widoczni), a reszta banderii była rozstawiona po obu stronach szosy do samego lasu.
Na samym wzgórzu stała bryczka ubrana wieńcami, zaprzęgnięta w białe konie młynarza Gołębiewskiego z Zakrzówka, którą powoził Jakub Samolej z Wólki, a obok asysta w wilkołaskich strojach na gniadych koniach między którymi zapamiętałem Józefa Żytka i Wacława Steca.
Kolarzy na rowerach było około 30, dowodził nimi Jan Pelak z Wilkołaza II, (który zginął w lesie na szosie do Kraśnika) w tej grupie byłem również ja. Grupa rowerowa wyjechała do granicy parafii na łuku szosy między Sobieszczanami, a lasem z pierwszym powitaniem i rzucaniem kwiatów pod koła samochodu.
Musieliśmy uważać aby rozpoznać czarny samochód, ja biskupa znałem bo w zimie 1946 roku w Lublinie byłem przez niego bierzmowany. Gdy biskup nadjechał powitaliśmy go okrzykiem, rzucili bukiety kwiatów i jechali za samochodem. Ujechaliśmy około 70 metrów gdy samochód się zepsuł, kierowca szukał pod maską defektu, a biskup wysiadł i porozmawiał z nami.
Na skraju lasu była uboga chatka ogacona liśćmi, zaś przy szosie stała kobieta z małymi dziećmi, biskup do niej podszedł i powiedział, że chce odwiedzić jej mieszkanie, ona się speszyła i poszła z biskupem. W międzyczasie kierowca naprawił samochód, biskup powrócił i dojechał do banderii konnej gdzie był powitany, a następnie przesiadł się na bryczkę.
Biskup był w Wilkołazie serdecznie witany zwłaszcza przez młodych, którzy pierwszy raz w życiu widzieli biskupa. Zwizytował cmentarz, budynki, kościół, był nawet na strychu, gdzie znalazł stary obraz Matki Bożej i polecił proboszczowi Kazimierzowi Mańkowskiemu oddać do konserwacji. Parafianie przynieśli dukaty, dużo srebrnych rubli oraz miedź, z czego została zrobiona metalowa sukienka i od tej pory obraz jest umieszczony w Głównym Ołtarzu.
Biskup odjeżdżał z Wilkołaza 9 czerwca, była śliczna pogoda, przyjechał po niego pojazd z parafii Popkowice powożony przez Stanisława Wielgusa. Parafianie wilkołascy entuzjastycznie go odprowadzali, droga była zajęta przez banderię, a ludzie biegli poboczami i rowami. Na końcu III Wilkołaza biskup zatrzymał się, pożegnał i kazał ludziom wrócić, ci jednak nie usłuchali się i dalej podążali do samych Popkowic. Na granicy parafii w Ostrowie czekała na niego banderia popkowicka, która poprowadziła biskupa do kościoła, a wilkołaska jechała na końcu do samych Popkowic.
Biskup Stefan Wyszyński zapamiętał wizytację w Wilkołazie, bo już jako Prymas na uroczystościach Bożego Ciała w Gnieźnie w kazaniu wspominał o tym serdecznym przyjęciu.
W Puławach na uroczystości pożegnania w naszej diecezji symbolu Matki Bożej w postaci świecy i pustych ram (ponieważ obraz był aresztowany przez milicję i UB) brała udział delegacja z Wilkołaza. Delegacja ta była ubrana w wilkołaskie stroje ludowe, mieszkańcy Puław mówili, że to delegacja cygańska. Prymas rozpoznał i po zakończeniu uroczystości przysłał po nas księdza abyśmy podeszli do niego i porozmawiał z nami oraz pytał co słychać w Wilkołazie.