Wilkołaskie Herody
Coraz rzadziej spotykamy się z piękną tradycją kolędowania. W dawnych czasach dbali o nią dorośli i wymagało to dużego zaangażowania.
Józef Cagara w swojej książce "Wilkołaz w I połowie XX wieku" tak opisuje ten zwyczaj:
Okres Bożego Narodzenia do lutego, to czas kolędowania. Przybierało ono kilka form. Najprostsza wyglądała tak, że kilku wyrostków chodziło z gwiazdą lub bez niej od domu do domu i pod oknem śpiewało kolędy. Gospodyni dawała im kilkadziesiąt groszy lub obdzielała kromkami pieczywa.Doskonalszą formą kolędowania, była forma - następująca. Około 10 osobowa grupka mężczyzn odpowiednio ubrana, obchodziła domy i przedstawiała sceny związane z narodzeniem Jezusa. W takim przedstawieniu występowały: Matka Boska, Św. Józef, król Herod, diabeł, śmierć, pasterze, trzej królowie i niekiedy inne postacie. Dialogi przeplatały dowcipne przyśpiewki. Treść dialogów zawierała różne elementy, obok religijnych, były świeckie, często niedostosowane i oderwane od myśli przewodniej, jaką było narodzenie Dzieciątka. Poziom tego rodzaju przedstawienia, był niski. Dialogi przedstawianych postaci były monotonne i nużące. Zadaniem przedstawienia nie było przekazanie prawdziwych faktów i zdarzeń, ale przede wszystkim zabawienie i rozmieszenie widzów. Zapłatą za występ, był zwykle poczęstunek wędlinami lub jakimś plackiem, a także wódką. Rzadko tylko wynagradzano kolędników, pieniędzmi.Czasem pojawiał się na wsi obcy wędrowiec z ruchomą szopką. Występujące w niej lalki, przedstawiały te same postacie, uprzednio już wymienione w widowisku wędrujących kolędników. Niekiedy dochodziły do nich: Pan Twardowski, baba Jaga i sierotka Marysia. Obsługujący szopkę, manipulował odpowiednio ruchami poszczególnych lalek, wypowiadał za nie odnośny tekst, uzupełniając go komicznymi przyśpiewkami. W święto Trzech Króli, przez kilka lat z rzędu, pojawiali się we wsi jeźdźcy na koniach, przybrani ozdobami Przedstawiali oni pochód trzech monarchów w drodze do Betlejem. Jeźdźcy ci pochodzili z pobliskiego Zakrzówka.[Dariusz Wajs ze strony Dawny Zakrzówek i okolice zamieścił zdjęcia tych jeźdźców]
Wymienione uprzednio formy kolędowania były uprawiane z różnym nasileniem, do około 1939r. Po zakończeniu wojny, prawie zupełnie zanikły.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć Jana Żytka w nowej Galerii